No i stało się. Moje dziecię podrosło na tyle, że samo drepcze do piasku...a za nim biegnie mamuśka z reklamówkami - w jednej łopatki, w drugiej wiaderka, w trzeciej kanapeczki i picie..no i jeszcze własna torebka - choćby malutka na portfel i telefon.. A wracając do domu, wypakowując wszystko oczywiście część piaskownicy wraca z nami... Ale nie po to mam maszynę do szycia, aby tak się męczyć. Wydostałam z czeluści szafy materiał, z którego miałam uszyć poszycie na leżak...Materiał ładny, letni, nieprzemakalny..podgumowany od spodu. Wręcz idealny. Złożyłam w połowie, przeszyłam po bokach.![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN-nEngsssCaf7aU7Hsn79EEKeIQD8Qrbw_64-rD9a_BhMrbKDydBMlNJV2mQcBHebIWn7SwdggiSiylFWgQV6TUP4jXwNyRwjWSnS0Gw-eTIFfKgfjkUWCSkUVbhVM69cKUY560-ji_Sa/s1600/20140802_121355.jpg)
Wewnątrz wszyłam dwie głębokie kieszenie przez całą wysokość torby ( na telefon i kanapki). W 1/3 wysokości od góry wszyłam długi pasek, przez co górna część stała się jednocześnie zamykaniem. I tym sposobem, przez 30 minutek udało mi się rozwiązać problem. Zmieszczą się wszystkie klamoty (wraz z piłką:), moim telefonem i kubkiem niekapkiem w kieszonkach. A wracając do domu cały sprzęt zostaje zawieszony na wieszaku w przedpokoju i wraz z czapeczką z daszkiem czeka na kolejne wyjście..
Uwielbiam taką pomysłowość :) Torba handmade jest idealnym rozwiązaniem na wyjścia z dziecięciem na spacer, plac zabaw czy do piaskownicy.
OdpowiedzUsuń